Wrexham 5-3 Sheffield United: Moore dwukrotnie ukarał byłego klub w bożonarodzeniowym rollercoasterze!
Wrexham przerwał passę pięciu meczów bez zwycięstwa w spektakularny sposób, odrabiając straty z 1:3 i pokonując Sheffield United 5:3 w szalejącym meczu Boxing Day na stadionie STōK Cae Ras. Gospodarze pod wodzą Phila Parkinsona zaserwowali kibicom prawdziwy thriller w ramach Championship, drugiej ligi angielskiej.
Sheffield United objął prowadzenie w 7. minucie, gdy Patrick Bamford kapitalnie przedłużył dośrodkowanie Femi Serikiego. Wrexham wyrównał po zaledwie dwóch minutach – głęboki cross George'a Tomasona został wbity do bramki przez Tylera Bindona (gol samobójczy) po interwencji Josha Windassa. Goście szybko odzyskali przewagę: Bamford znów trafił z dośrodkowania Serikiego, a Callum O'Hare wykorzystał błąd Kieffera Moore'a przy długim rzucie, ustalając wynik 3:1.
Moore szybko się zrehabilitował – w 28. minucie głową wpakował do siatki róg Tomasona. Po przerwie, w 52. minucie, Ryan Longman strzelił głową z kolejnego dośrodkowania Tomasona. Zwrot akcji dokończył sam Moore w 76. minucie, lobując bramkarza Michaela Coopera po podaniu od kolegi z reprezentacji Walii, Nathana Broadheada. Wynik na 5:3 ustalił w 81. minucie Windass z rzutu karnego, podyktowanego za faul Bindona na Tomasonie.
Dane statystyczne podkreślają siłę Wrexham: w tym sezonie Championship zgarnęli 12 punktów z przegrywających pozycji (więcej tylko Coventry – 13 i Watford – 23). Z United wygrali wszystkie trzy domowe mecze ligowe, strzelając za każdym razem co najmniej cztery gole. Podopieczni Parkinsona trafiali dziewięciokrotnie w ostatnich 15 minutach drugiej połowy – wyprzedzają ich tylko Coventry i Ipswich Town (po 11).
Ten comeback to kolejny dowód na waleczność "Czerwonych Smoków", które pod wodzą hollywoodzkich właścicieli Ryanem Reynoldsem i Robem McElhenneyem szybko adaptują się do elity drugiej ligi.
